Prezentacja
Nasz ukochany Ojciec Święty Jan Paweł II Wielki ogłosił świętymi i błogosławionymi więcej ludzi niż wszyscy jego poprzednicy, licząc od 1588 r., kiedy to prowadzenie oficjalnych procesów kanonizacyjnych zostało powierzone watykańskiej Kongregacji ds. Beatyfikacji i Kanonizacji. Jan Paweł II -jak podaje prefekt tej Kongregacji, kard. Jose Saraiva Martins - kanonizował ponad 480 świętych. Dla porównania wszyscy papieże XX wieku ogłosili łącznie tylko 98 świętych.
Dlaczego Jan Paweł II zdecydował się wynieść do chwały ołtarzy aż tyle osób? Pierwszym powodem było pragnienie wprowadzenia w życie postulatu Soboru Watykańskiego II, który z mocą podkreśla powszechne powołanie ludzi do świętości, a właśnie święci mogą stać się inspiracją do prowadzenia świętego życia.
Drugim powodem było przekonanie, że świętość jest ekumeniczna - ponad wyznaniowa. W liście apostolskim Novo Millennia Ineunte (Wchodząc w Nowe Tysiąclecie} Papież przypomniał, że świętość osób błogosławionych, świętych i męczenników jest najbardziej przekonującym argumentem za ekumenizmem, ponieważ świętość ma swoje źródło w Chrystusie, w którym Kościół nie jest przecież podzielony. Dlatego dążenie do jedności, której wszyscy pragniemy, wymaga wielu świętych, by przekonać do świętości w kontekście świętości Kościoła.
Trzecim powodem tak wielu beatyfikacji i kanonizacji jest fakt, że „święci oraz błogosławieni dają świadectwo dobroczynności miejscowego Kościoła". Nie powinno nas zatem dziwić, że mamy tak wielu świętych i błogosławionych, którzy odzwierciedlają i wskazują na świętość lokalnego Kościoła.
Jan Paweł II nie tylko znacząco usprawnił sam proces beatyfikacji i kanonizacji, by stał się bardziej osobowy, biograficzny, a mniej biurokratyczny i sformalizowany, ale również skupiał swoją uwagę na międzynarodowym aspekcie, często wychodząc poza granice kraju w poszukiwaniu ludzi świętych - kandydatów na ołtarze. Przykładem może być kanonizacja 103 Koreańskich Męczenników w 1984 r. w Seulu, którzy zginęli prześladowani przez państwo. Cztery lata później wyniósł do chwały ołtarzy 116 Męczenników Wietnamskich. W 2000 r. kanonizował 120 Chińskich Męczenników, a w 2002 r. przyleciał do Meksyku, aby ogłosić świętym Ju-ana Diego, któremu w 1531 r. na górze Tepeyac objawiła się Matka Boża.
Wśród świętych z Ameryki kanonizowanych przez Jana Pawła II znajdują się: Rosę Philippine Duchesne oraz Katharine Drexel. Papież Benedykt XVI kontynuuje pracę swego poprzednika, dodając nowych świętych z Ameryki. W 2006 r. kanonizował matkę Theodorę Guerin.
Ważne jest dzisiaj, by ludzie mieszkający w Stanach Zjednoczonych poznali życie amerykańskich świętych. Są oni bowiem dowodem, że świętość jest osiągalna także dla mieszkańców tego kraju, że amerykańscy święci mogą nas zainspirować do życia bardziej zjednoczonego z Bogiem.
W swojej książce ks. Stefan Filipowicz SI opowiada nam o kilkudziesięciu osobach ze Stanów Zjednoczonych, które zostały kanonizowane, beatyfikowane lub są kandydatami na ołtarze. Autor przedstawia życie tych ludzi, wskazując także na ich heroiczne, wspaniałe postawy. Część nazwisk jest już znana w Ameryce, inne odkryjemy dzięki lekturze tej książki.
+ Tomasz J. Paprocki Biskup Pomocniczy Chicago
Chicago, 29 września 2007 r.
Męczennicy
Św. Ireneusz (Renę) Goupil (1608-1642) Św. Izaak Jogues (1607-1646) Św. Jan de Lalande (1620/7/-1646)
Często są nazywani męczennikami kanadyjskimi. Należeli do Towarzystwa Jezusowego i jako jezuici od 1632 r. głosili Ewangelię różnym szczepom indiańskim na terenach obecnej Kanady. Pięciu z nich oddało życie za wiarę w Kanadzie: Jan de Brebeuf (+16 marca 1649), Antoni Daniel (+4 lipca 1648), Gabriel Lale-mant (+17 marca 1649), Karol Garnier (+7 grudnia 1649), Natalis Chabanel (+8 grudnia 1649). Wszyscy zginęli na terenach zamieszkanych przez Huronów.
Do tej samej grupy misjonarzy jezuickich należeli trzej inni, którzy w swoich wędrówkach apostolskich zapuścili się na tereny obecnych Stanów Zjednoczonych i tam zostali zamordowani przez Indian ze szczepu Irokezów. Są to: ojciec Izaak Jogues (+18 października 1646) oraz dwóch wolontariuszy - Renę Goupil (+29 września 1642), który w przeddzień śmierci złożył śluby zakonne i jest uważany za jezuitę, oraz Jan de Lalande (+19 października 1646).
Wyniesienia na ołtarze wszystkich ośmiu męczenników dokonał papież Pius XI - beatyfikacji 21 czerwca 1925 r., a kanonizacji 29 czerwca 1930 r. Ich wspólne wspomnienie liturgiczne przypada 19 października.
Św. Ireneusz (Renę) Goupil (1608-1642)
Urodzony 13 maja 1608 r. w Angers we Francji, należał do najmłodszych z męczenników kanadyjskich i nie był księdzem, choć prosił o przyjęcie do Towarzystwa Jezusowego. Niestety, nie spełniono jego prośby z powodu wrodzonego upośledzenia słuchu, nie przeszkodziło mu to jednak w dążeniu do spełnienia swoich pragnień pracy nad nawracaniem Indian. W tym celu nauczył się podstawowych metod leczenia i prostych zabiegów medycznych, licząc, że będzie to przydatne na misjach. W 1638 r. wyjechał do Kanady i tam, w Quebecu, dołączył do misjonarzy jezuickich, a jako wolontariusz pracował w zakładanych przez nich szpitalikach, udzielając także pomocy chorym Indianom. Wkrótce stał się towarzyszem misyjnego posługiwania ojca Izaaka Jogues'a wśród Indian.
W 1642 r., w czasie jednej z podróży misyjnych do Huronów, koło Nowego Jorku obaj wpadli w ręce indiańskiego szczepu Irokezów, śmiertelnych wrogów Huronów. Renę, przez
dwa miesiące torturowany, naraził się któregoś dnia Indianom, ucząc dzieci czynienia znaku krzyża św. Istniejąca szansa wykupienia go przez Holendrów przepadła, ponieważ Indianie poprzysięgli zemstę. W czasie odmawiania Różańca z ojcem Izaakiem, 29 września, został ugodzony w głowę tomahawkiem. Miejscem męczeństwa było Osserneon (obecne Auriesville k. Albany, w stanie Nowy Jork). Ojciec Izaak zaświadczył, że Renę krótko przed śmiercią złożył śluby zakonne i jest uważany za pierwszego męczennika z grona męczenników jezuickich w Stanach Zjednoczonych.
Św. Izaak Jogues (1607-1646)
Wspomniany ojciec Izaak Jogues także oddał życie za Chrystusa na terenie Stanów Zjednoczonych. Pochodził z Orleanu we Francji, gdzie urodził się 10 stycznia 1607 r. w rodzinie zamożnego kupca tekstylnego. Uczęszczał do szkół jezuickich i w 17. roku życia wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Po studiach filozofii i teologii otrzymał święcenia kapłańskie w 1636 r. w Paryżu. Jego pragnieniem była praca na misjach, zwłaszcza że w czasie studiów spotkał się z późniejszymi misjonarzami i męczennikami w Kanadzie, ojcami Janem de Brebeuf i Gabrielem Lalemant. Pragnienia swoje spełnił w roku święceń, udając się z siedmioma misjonarzami do Quebecu. Dla ojca Izaaka misje to głoszenie Ewangelii Huronom. W tę pracę zaangażował się bez reszty. Indianie, dostrzegając jego gorliwość, nazywali go Ondesson (drapieżny ptak).
Jak wspomnieliśmy przy kreśleniu sylwetki św. Ireneusza Goupila, ojciec Izaak w 1642 r. wraz z nim wpadł w ręce Irokezów. Spędził u nich
15 miesięcy wypełnionych torturami fizycznymi i wszelkimi upokorzeniami. Poznawszy słabe strony swoich oprawców, przygotował ucieczkę w czasie przemieszczania się Indian i po wielu dniach błądzenia dotarł do dzisiejszego Nowego Jorku. Stamtąd wrócił do Francji. Po krótkim pobycie, na wiosnę 1644 r. ponownie udał się do Quebecu, gdzie przez dwa następne lata pracował w miejscowości Wille-Marie.
W 1646 r., po zawarciu pokoju między Huronami i Irokezami, ojciec Izaak wraz z Janem de Lalande i kartografem Bourdonem udali się w rejony tych ostatnich. Zadanie misjonarzy polegało na dokładniejszym wypracowaniu warunków pokoju między zwaśnionymi szczepami a Francuzami oraz na doprowadzeniu do ratyfikacji traktatu pokojowego.
Ojciec Izaak z tej podróży już nie wrócił. Wraz z towarzyszami został uwięziony przez spokrewniony z Irokezami szczep Mohawk, który nie podzielał idei pokoju z Huronami. Misjonarzowi przypisano nieszczęścia z powodu zdeponowania przez niego skrzyni, która - zdaniem Mohawk - spowodowała suszę i niskie zbiory. Podczas narady plemienia Mohawk, w wiosce Ossernenon (obecnie Auriesville k. Albany w stanie Nowy Jork), członkowie klanów Turtle i Wolf brali pod uwagę wypuszczenie więźniów. Niestety, ich przeciwnik z klanu Bear 18 października tomahawkiem dokonał egzekucji na
ojcu Jogues'u, a dzień później, po nocnych torturach, został zabity także Jan de Lalande i inni uczestnicy wyprawy. Zwyczajem Indian zabitym ucięto głowy, umieszczając je na palisadzie wioski, a ciała wrzucono do rzeki.
Św. Jan deLalande (1620/7/-1646)
Urodził się w Dieppe w Normandii we Francji ok. 1620 r. Do Quebecu i jezuickiej misji w Three Rivers przybył prawdopodobnie w roku 1642. Jego pragnieniem było pomaganie księżom jako wolontariusz w ich pracy apostolskiej, podobnie jak Ireneusz Goupil.
Działalność wolontariuszy stanowiła dla misjonarzy bardzo cenną pomoc. Zapewniali oni funkcjonowanie misji, starali się o zaopatrzenie, towarzyszyli w podróżach misyjnych księży itp. Byli to ludzie całkowicie oddani apostolstwu i prowadzący intensywne życie duchowe.
Za czasów Jana de Lalande wolontariuszy było kilku. Przełożony domu pisał o nich: „To są wybrańcy gotowi żyć i umierać z nami. Towarzyszą nam z odwagą, wiernością! świętością nie z tej ziemi. Jedynej nagrody, jakiej oczekują, to tej od Boga". Święty ojciec Garnier, także męczennik, powiedział o nich: „Świeccy co do ubrania, ale zakonnicy w sercu".
O Janie de Lalande jego biograf napisał, że „był pokornym Bożym robotnikiem, unikającym
zwracania uwagi na swoją osobę (...), człowiekiem pracującym z miłości do ludzi na chwałę Bożą". Wszelkie prace podejmował z wielkim sercem i pragnieniem przyprowadzenia Indian do prawdziwej wiary. Znając warunki, w jakich wypadło mu pracować, gotowy był w każdej chwili na przyjęcie palmy męczeństwa dla sprawy Chrystusowej. To jego pragnienie spełniło się w czasie wyprawy misyjnej ze św. Izaakiem Jogues'em w dniu 19 października 1646 r.
Św. Elżbieta Seton (1774-1821)
Katolicy amerykańscy z pewnym poczuciem dumy podkreślają, że wśród kanonizowanych „rodzimych Amerykanów" mają już „własnych" świętych, to znaczy takich, którzy urodzili się w Stanach Zjednoczonych. Należy do nich m.in. Elżbieta Anna Seton, urodzona w Nowym Jorku 28 sierpnia 1774 r. Choć był to dopiero okres tworzenia się nowego państwa, to jednak można się zgodzić, że św. Elżbieta Seton jest rzeczywiście pierwszą kanonizowaną Amerykanką.
Żyła stosunkowo krótko, bo zaledwie 46 lat, 4 miesiące i 7 dni, ale swoje życie wypełniła głęboką treścią wyrażającą się w całkowitym oddaniu i poświęceniu dzieciom i młodzieży z najbiedniejszych warstw społecznych w kraju.
Ojciec Elżbiety, Ryszard Bayley, był cenionym lekarzem nowojorskiego portu, a matka Katarzyna Charlton - córką pastora Kościoła episkopalnego. Katarzyna zmarła, opuszczając trzy córki, wśród nich trzyletnią Elżbietę. Po jej śmierci ojciec ożenił się ponownie. Śmierć
matki i przylgnięcie do drugiej, także należącej do wspólnoty episkopalnej, nie było łatwym doświadczeniem dla młodej Elżbiety. Rozwiązanie znalazła w nabożeństwie do Matki Chrystusa, Najświętszej Maryi Panny, którą nieustannie prosiła o doprowadzenie do prawdziwej wiary.
Wychowaniem córki zajmował się głównie ojciec, człowiek o dużej kulturze i naturalnych cnotach, które wpajał Elżbiecie, ucząc ją powściągliwości i opanowania oraz rozbudzając zainteresowania intelektualne. Ona z kolei czytała bardzo dużo. Szczególne upodobanie znajdowała w Biblii, a zwłaszcza w psalmach, i do końca życia pozostała wierna tej praktyce.
W 20. roku życia Elżbieta wyszła za mąż za nowojorskiego kupca Williama Magee Setona. Nowe obowiązki życia małżeńskiego i rodzinnego nie przeszkadzały jej w dziełach miłosierdzia, które czyniła wraz ze swą szwagierką Rebeką Seton. Powszechnie nazywano je protestanckimi siostrami miłosierdzia (Protestant Sisters of Charity). Małżeństwo państwa Seton zaowocowało pięciorgiem dzieci (Anna, William, Richard, Rebecca i Catherine). Szybko jednak na tę bogobojną rodzinę nadszedł czas próby. W 1798 r. umarł teść Elżbiety, trzy lata później jej ojciec, a mąż zbankrutował i w dodatku zachorował na gruźlicę. Nie pomogło leczenie w Livorno. William Seton pożegnał się z życiem w Pizie w 1803 r.
Podróż do Włoch była jednak wydarzeniem opatrznościowym. W Livorno bowiem, dzięki zaprzyjaźnionej rodzinie państwa Filicchi, Elżbieta wraz z najstarszą córką Anną dostrzegły piękno wiary katolickiej i zbliżyły się do Kościoła.
W 1804 r. wróciła do Nowego Jorku, gdzie po miesiącu spotkał ją nowy cios - śmierć bliskiej sobie szwagierki Rebeki. Tymczasem Elżbieta coraz bardziej zbliżała się do Kościoła rzymskokatolickiego mimo nalegań ze strony środowiska anglikańskiego, by odstąpiła od tego. Z drugiej strony katolicka rodzina Filicchi, goszcząca Setonów w Pizie, przekonywała do przyjęcia prawdziwej wiary. Ona także zapoznała Elżbietę z katolickim biskupem w Baltimore - Janem Carrollem.
Elżbieta ciągle nie widziała jasno, co ma zrobić. Do modlitw o światło dołączyła post. Łaska zwyciężyła i w Środę Popielcową 14 marca 1805 r. ks. Mateusz O'Brien przyjął ją na łono Kościoła katolickiego w Nowym Jorku, a jedenaście dni później Elżbieta przystąpiła do I Komunii św. Religijna żarliwość nowej katoliczki skłoniła ją do przyjmowania Eucharystii w niedziele aż dwukrotnie.
Fakt opuszczenia Kościoła anglikańskiego spowodował całkowite odsunięcie się od Elżbiety jej protestanckiej rodziny i przyjaciół. Niewielkie zasoby po mężu nie wystarczały na utrzymanie rodziny. W nadziei kształcenia swo-
ich dzieci pani Seton nawiązała kontakt z angielską katolicką rodziną White'ów, która właśnie organizowała szkołę dla chłopców na przedmieściach Nowego Jorku. Niestety, założyciele, oskarżeni o prozelityzm religijny, musieli zrezygnować ze swych planów.
W tym czasie, dzięki swoim wiernym przyjaciołom, pani Seton sama otworzyła pensjonat dla chłopców z protestanckiej szkoły św. Marka. Kiedy jednak jej najmłodsza szwagierka, Cecylia Seton, zdecydowała się przejść na katolicyzm, władze prawodawcze zagroziły Elżbiecie nakazem opuszczenia stanu Nowy Jork. W ten sposób sprawa pensjonatu upadła. Dzięki rodzinie Filicchi udało się jej jednak wysłać synów do Georgetown College, natomiast z trzema córkami zamierzała osiąść w Kanadzie i tam zarabiać na życie nauczaniem. Bardziej realistyczna propozycja nadeszła z kurii bp. Carrolla. Ciągle jeszcze młodej pani Seton powierzono zadanie otwarcia szkoły dla dziewcząt w Baltimore, dokąd przeniosła się z córkami w 1808 r. Wkrótce też powstała szkoła obok St. Mary's Seminary. Była to pierwsza katolicka szkoła w Ameryce.
Elżbieta Seton zaczęła bez mała prowadzić życie zakonnicy, przyjmując osobliwy strój włoskich zakonnic. Przyłączyła się do niej najpierw Cecylia Conway, potem inne młode kobiety urzeczone jej osobowością, a szkoła wypełniła się uczennicami. Równocześnie znaleźli się
także ofiarodawcy. Tak powstała instytucja dla biednych dzieci w Emmitsburg, do której dołączyły szwagierka Cecylia z siostrą Harriet.
W 1809 r. pani Seton złożyła prywatnie śluby zakonne na ręce bp. Carrolla. Wraz z nią było kilka nauczycielek - tak rodziło się pierwsze w Stanach Zjednoczonych zgromadzenie zakonne oparte na regule Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, dostosowanej do miejscowych warunków i zatwierdzonej przez abp. Carrolla w 1812 r. Wbrew swej woli i mimo gruźlicy matka Seton została przełożoną zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia od św. Józefa, w dalszym ciągu czując się odpowiedzialną za pięcioro własnych dzieci.
Dwa lata później wspólnota liczyła 18 sióstr, prowadzących sierocińce w Filadelfii i Nowym Jorku. Wciąż rosło zapotrzebowanie w całym kraju na pracę i poświęcenie Sióstr Miłosierdzia matki Seton, która zmarła 4 stycznia 1821 r. w Emmitsburgu, w stanie Maryland.
Po śmierci założycielki zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia podzieliło się na kilka gałęzi, zachowując charyzmat matki Seton. W 1911 r. liczba zakonnic osiągnęła 6 tyś. Pracowały one w 30 stanach Ameryki, a w roku beatyfikacji matki Seton wszystkie odgałęzienia zgromadzenia liczyły ok. 10 tyś. sióstr.
Osobowość matki Seton, nawróconej z protestantyzmu, wyrażała się w gorącej trosce o zbawienie jak największej liczby ludzi, zwłaszcza tych najbiedniejszych i opuszczonych. W Eucharystii znajdowała siłę do zwycięskiego przejścia wszelkich doświadczeń, jakich nie skąpiło jej życie. Jej głęboka religijność objawiała się także w przyjmowaniu z pełnym poddaniem woli Bożej i szukaniu jej każdego dnia.
Na temat woli Bożej pisała: „Jaki był główny cel życia naszego Pana Jezusa Chrystusa? Spełnianie woli Ojca. Zatem naszym podstawowym zadaniem jest pełnić wolę Boga. Drugim zaś, pełnić ją w sposób, w jaki On chce. Trzecim wreszcie, spełniać ją, ponieważ jest to wola Boga". W innym miejscu dodaje: „Wiemy, że Bóg powołał nas do świętości. Wiemy również, że Bóg daje nam do tego swą łaskę, owszem, całe bogactwo swej łaski. A zatem, mimo że sami jesteśmy słabi, to jednak Jego łaska jest zdolna przeprowadzić nas przez wszystkie przeszkody i trudności".
Trwający 52 lata proces beatyfikacyjny matki Seton zakończył się wyniesieniem jej na ołtarze przez Jana XXIII w roku 1963, natomiast kanonizacji dokonał Paweł VI 14 września 1975 r. Jej wspomnienie liturgiczne przypada w dzień śmierci, tj. 4 stycznia.
Sługa Boży ojciec Walter (Władysław) Ciszek SJ (1904-1984)
Postać ojca Waltera Ciszka przenosi nas do wcale nie tak dalekich czasów - do czasów naznaczonych wielką ekspansją komunizmu przede wszystkim na terenie samego Związku Sowieckiego i równolegle na terenach krajów, które w wyniku II wojny światowej znalazły się pod komunistycznym panowaniem.
Największym wrogiem dla komunizmu była religia. Marksistowski ateistyczny reżim skierował swoje ostrze przede wszystkim przeciw Kościołowi - niezależnie od tego, czy był to Kościół prawosławny, czy katolicki. Krwawe żniwo i całkowite zniewolenie narodu rosyjskiego - owoce rewolucji październikowej z 1917 r. -a po nim narodów Europy Środkowo-Wschodniej, po stworzeniu z nich tzw. krajów socjalistycznych, trwało aż do upadku komunizmu w 1989 r.
Pius XI już w 1929 r., widząc eksterminację Kościoła prawosławnego i innych wyznań przez władze komunistyczne, powołał w Rzymie do istnienia Centrum Rosyjskie (Russicum) i powierzył je jezuitom. Russicum miało przygotowywać wolontariuszy jezuickich do pracy nad utrzymaniem wiary w narodzie rosyjskim.
Jednym z nich był ojciec Walter Ciszek. Urodził się w rodzinie polskich imigrantów w She-nandoah, w stanie Pensylwania, 11 listopada 1904 r., jako jeden z trzynaściorga dzieci Marii i Marcina. Młodość Waltera była burzliwa do tego stopnia, że ojciec, nie mogąc sobie dać z nim rady, szukał pomocy na policji. W dobrym i złym znaczeniu prześladowała Waltera myśl, że jest w stanie zrobić to samo, co ktokolwiek inny. I czynił to na co dzień.
Mogą inni - mogę i ja! Tak więc wbrew wszystkiemu i wszystkim wstąpił do Seminarium Polskiego w Orchard Lakę i trzy lata przed święceniami, w 24. roku życia - znowu bez radzenia się kogokolwiek - zgłosił się w 1928 r. do Towarzystwa Jezusowego i został przyjęty. Tam, jako odpowiedź na apel Piusa XI, zrodziło się w nim pragnienie wyjazdu na misje do Związku Sowieckiego. Z tą myślą po skończeniu studiów filozoficznych został wysłany w 1934 r. na teologię do Rzymu, do Russicum, gdzie 24 czerwca 1937 r. przyjął święcenia w obrządku wschodnim. Teraz był gotów na wyjazd do Rosji - rzecz nie do osiągnięcia w sposób legalny. Ojciec Ciszek został więc wysłany w 1938 r. do Albertyna k. Słonimia - jezuickiej misji obrządku bizantyjskiego na wschodnich kresach Polski. Tam przez dwa lata uczył etyki w nowicjacie, czekając na sposobną chwilę dostania się do Rosji.
l września 1939 r. Niemcy napadli na Polskę - rozpoczęła się II wojna światowa. Z zachodu wkroczyły do Polski wojska hitlerowskie, ze wschodu - Rosjanie. W swoich wspomnieniach On mnie prowadzi ojciec Ciszek napisał: „Armia Czerwona wkroczyła. Zajęła miasto. Sowieci przyszli. Nowina szerzyła się jak panika poprzez małą osadę Albertyn w Polsce, w dniu 17 września 1939 roku" (s. 12).
Ze swoim kolegą, ojcem Makarym, w zatłoczonym pociągu dostali się do Lwowa. Tłumy uchodźców wypełniały drogi, gdy równocześnie Rosjanie szukali rąk do pracy w fabrykach na Uralu, dokąd wywieźli wtedy ok. miliona polskich obywateli. Nie lada okazja dostania się do Rosji - pomyślał ojciec Ciszek- i za wiedzą przełożonego oraz ze specjalnymi przywilejami kościelnymi otrzymanymi od metropolity lwowskiego abp. Andrzeja Szeptyckiego zgłosił się na transport skierowany na Ural. Dokumenty na nazwisko Vladimir Lypiński, wdowiec po utracie rodziny w czasie niemieckich bombardowań, z zawodu drwal - załatwił mu ojciec Ma-kary. Tak oto 15 marca 1940 r. z 25 towarzyszami liczącymi na znalezienie pracy, w wagonie towarowym wyposażonym w olejowy piecyk i kubeł pełniący rolę toalety, rozpoczął ojciec Ciszek swą pierwszą podróż misyjną w głąb Rosji.
1.500 mil przebyli w ciągu dwóch męczących tygodni, zanim dotarli do Czusowoj na Uralu.
Ojciec Ciszek miał nadzieję, że w charakterze drwala będzie miał okazję nieść Ewangelię i Chrystusa tej szczególnej klasie robotniczej. „Nikt jednak nie chciał mówić o religii, a rym bardziej praktykować jej" - wyznaje autor On mnie prowadzi.
Niemożność działalności kapłańskiej stawiała pod znakiem zapytania sensowność dalszego pobytu w Sowietach. „Rzeczywistość życiowa - pisze ojciec Ciszek -jest zupełnie inna niż to, czego ktoś mógł oczekiwać w pierwszym porywie swej wizji i swego entuzjazmu (...). Jest to pokusa, która nachodzi każdego (...). Pewnego dnia z towarzyszącym jezuitą Nestorem przejrzeliśmy (...). Bóg dał nam odpowiedź na nasze pokusy (...) łaskę spojrzenia na naszą sytuację raczej z Jego niż z naszego punktu widzenia (...). Naszym jedynym celem w Tiepłoj Gorie - tak samo jak w całym naszym życiu - było spełnianie woli Bożej (...) takiej, jaką przeznaczył nam Bóg i objawiał nam ją co dzień (...). Jego wolą dla nas były 24 godziny dnia codziennego: ludzie, miejsca, okoliczności, jakie nam zsyłał w rym czasie (...)" (tamże, s. 33-36).
Nie wrócił do
Polski, pozostał - przez następne bolesne 23 lata w Rosji Sowieckiej, najpierw przez 5 lat w więzieniu NKWD (późniejsze KGB) na Łubiance w Moskwie, następnie
Polski, pozostał - przez następne bolesne 23 lata w Rosji Sowieckiej, najpierw przez 5 lat w więzieniu NKWD (późniejsze KGB) na Łubiance w Moskwie, następnie
przez 15 lat w obozach przymusowej pracy na Syberii w gułagach w rejonie Norylska i wreszcie przez 3 lata na „wolności" bez prawa zmiany miejsca zamieszkania. I tak było aż do odzyskania wolności 12 października w 1963 r., kiedy to ojciec Ciszek został wymieniony za dwóch rosyjskich szpiegów ujętych w Stanach Zjednoczonych.
Najazd Niemców na Rosję 22 czerwca 1941 r. spowodował masowe aresztowania w robotniczych barakach w Tiepłoj Gorike. Z zarzutem: „szpieg niemiecki", a później „szpieg watykański" ojciec Ciszek znalazł się w rękach tajnej policji. Szczęśliwy, kto zna tylko z książek sposób traktowania więźniów w Sowieckiej Rosji. Zainteresowanych odsyłamy do książek samego ojca Ciszka - wspomnianej Bóg mnie prowadzi i Z Bogiem w Rosji.
Po oskarżeniu o szpiegostwo na rzecz Niemiec i odkryciu przez NKWD, że jest księdzem, ojciec Ciszek rozpoczął wędrówkę po okropnych więzieniach sowieckich, aż skończył na Łubiance w Moskwie, gdzie w samotnej celi spędził następne 5 lat, przeżywając kilkudziesięciogodzinne przesłuchania, tortury fizyczne i psychiczne, naciski, by podjął się misji szpiegowskiej w Watykanie. Ten fragment swojego życia tak sam opisuje: „To sprawa życia i śmierci, z którą sobie igrasz, ty głupi Amerykaninie - powiedział oficer śledczy. - Albo podpiszesz dokument taki,
jaki jest, bez żadnej zmiany, albo pozbędziemy się ciebie w taki sam sposób, w jaki pozbywamy się każdego szpiega (...). Jeżeli nie podpiszesz tych stron, to ja podpiszę coś tutaj i będziesz rozstrzelany przed wschodem słońca (...)• Rób to, co ci każę, albo umrzesz (...). Odruchowo, bezmyślnie chwyciłem za pióro i zacząłem podpisywać" (tamże, s. 70).
Po tym wydarzeniu nastąpiły - pisze dalej ojciec Ciszek - Jeszcze cztery lata przesłuchań i sprawdzań na Łubiance, zanim Pan zakończył ujarzmianie i oczyszczanie mojej duszy (...) oczyszczanie mnie od polegania tylko na sobie i doprowadzenia do liczenia tylko na Niego (...). Byłem straszliwie przerażony i czułem się osaczony. Błąd popełniony przez podpisanie fałszywego dossier był teraz używany jako środek zmuszania mnie dalej (...). Przyszłość zdawała się być beznadziejnie napiętnowana przez tę jedną chwilę załamania się (...). Byłem zrozpaczony (...) straciłem wszelką nadzieję. Widziałem tylko własną słabość i bezradność (...). Mówiłem Bogu, że moje własne zdolności całkowicie zawiodły i że On jest jedyną moją nadzieją" (tamże, s. 77-88).
Po długich zmaganiach się ze sobą i ciągłej modlitwie ojciec Walter wyznaje: „Opuścił mnie lęk przed popełnieniem błędu i byłem świadomy, że Bóg jest ze mną", dlatego też, „kiedy nareszcie śledczy zażądał, abym podpisał
umowę dotyczącą wyjazdu do Rzymu (w charakterze szpiega), po prostu odmówiłem" (tamże, s. 88).
Dla ojca Ciszka więzienie na Łubiance stanowiło niezwykle trudny i bolesny okres dojrzewania wewnętrznego i odnajdywania własnego miejsca w wielkich planach Opatrzności Bożej, która troszczy się o każdego człowieka, prowadząc go do pełnego uformowania w sobie obrazu Chrystusa.
Ojciec Walter został skazany arbitralnym wyrokiem na 15 lat ciężkich robót na Syberii. Chwile zwątpienia i walki wewnętrznej w okresie presji i gróźb rozstrzelania za odrzucanie propozycji współpracy były poza nim. Bogu dziękował, że w ostatecznym rozrachunku pozostał wierny Jemu i swojemu kapłaństwu.
Po latach w samotnej celi, teraz ojciec Ciszek był jednym z tysięcy więźniów zagnanych do katorżniczej pracy w kopalni węgla, przy wyrębie lasów czy na budowie, w zależności od władz gułagu - zawsze jednak w tych samych warunkach ubliżających ludzkiej godności. Tam, w gułagu koło Norylska, spotkał polskiego księdza i, wspomagając się wzajemnie, w wielkiej tajemnicy mogli sprawować Eucharystię, udzielać posługi sakramentalnej niektórym więźniom, a nawet dzielić się Komunią św. Ojciec Ciszek prowadził także rekolekcje, gdy nadarzały się ku temu warunki.
Brak jakiejkolwiek wiadomości o miejscu pobytu i stanie zdrowotnym więźnia sprawił, że w Stanach Zjednoczonych w 1957 r. został prawnie uznany za zmarłego, gdy tymczasem już drugi rok odbywał swój 15-letni wyrok w Norylsku na dalekiej Syberii.
„Dla mnie każdy dzień był mnóstwem chwil i zdarzeń, które powinny były być ofiarowane Bogu, uświęcone i zwrócone w pełnym poddaniu się Jego woli" - wyznaje we wspomnianej książce ojciec Ciszek (s. 96). Z takim nastawieniem przeszedł przez lata syberyjskiej katorgi, szukając wszędzie woli Bożej i niosąc pomoc i otuchę współwięźniom różnych narodów i religii. Każdy człowiek postawiony na drodze jego życia był wyrazem woli Boga.
W 1955 r., po zwolnieniu z obozów koncentracyjnych, pracował w Rosji Sowieckiej jako robotnik i mechanik samochodowy, potajemnie gromadząc ludzi na Mszy św., udzielając sakramentów świętych i spełniając inne posługi kapłańskie. A każda z nich groziła nowym wyrokiem i powrotem za druty kolczaste, ale ojciec Ciszek był w tym czasie już nowym człowiekiem — człowiekiem zjednoczonym z Bogiem i liczącym tylko na Niego.
W Norylsku działalność apostolska ojca Ciszka stała się na tyle głośna, że w 1958 r. KGB przetransportowało go do Krasnojarska, tysiące mil na południe. Nie ograniczyło to jego działalności duszpasterskiej, owszem, ta wzmogła się jeszcze, zwłaszcza że mieszkało tam wielu Rosjan niemieckiego pochodzenia, którzy popierali księdza w jego posłudze. I znowu te same problemy: nachodzenie przez KGB i konieczność przeniesienia się - tym razem 100 mil na południe - do Abakanu, gdzie poza działalnością duszpasterską oficjalnie pracował jako mechanik samochodowy.
Opatrznościowo otrzymał pozwolenie na wysłanie listu do siostry w Stanach Zjednoczonych, i jeszcze bardziej opatrznościowo siostra otrzymała wizę i mogła odwiedzić brata w kwietniu 1963 r., pół roku przed uwolnieniem.
Po powrocie do ojczyzny ojciec Walter Ciszek zamieszkał w Nowym Jorku, gdzie prowadził rekolekcje, głosił kazania i zajmował się kierownictwem duchowym aż do śmierci, która nastąpiła 8 grudnia 1984 r. Wkrótce rozpoczęto proces informacyjny, w którym wzięli udział świadkowie - towarzysze ojca Ciszka w tułaczce na nieludzkiej ziemi. Obecnie jedynym warunkiem beatyfikacji jest cud zdziałany przez Boga za przyczyną Sługi Bożego.
Indeks osób
Baker Nelson H., sługa Boży................... 131
Baraga Ireneusz Fryderyk, sługa Boży.... 121
Bentivoglio Magdalena, służebnica Boża ...126
Cabrini Franciszka Ksawera, św................ 54
Capodanno Wincenty, sługa Boży.......... 194
Ciszek Walter (Władysław), sługa Boży .... 173
Cook Terence, sługa Boży....................... 191
Cope Marianna, bł...................................... 86
Day Dorota, słżebnica Boża...................... 166
Drexel Katarzyna, św................................ 60
Duchesne Filipina Róża, św....................... 32
Dudzik Teresa (Józefa), służebnica Boża ....144
Gallitzin Dymitr Augustyn, sługa Boży... 114
Goupil Ireneusz (Renę), św........................ 25
Guerin Teodora, św................................... 44
Jogues Izaak, św......................................... 27
Kapaun Emil Józef, sługa Boży............... 187
Kino Euzebiusz Franciszek, sługa Boży... 107
Lalande de Jan, św.................................... 30
McCrory Brygida Angelina-Teresa,
służebnica Boża....................................... 162
McGivney Michał, sługa Boży................. 138
Neumann Jan Nepomucen, św................... 49
Parater Franciszek, sługa Boży................ 171
Peyton Patryk, sługa Boży....................... 182
Seelos Franciszek Ksawery, bł................... 82
Serra Junipero, bł....................................... 74
Seton Elżbieta, św..................................... 38
Tekakwitha Katarzyna (Kateri), bł............ 71
Toussaint Piotr, sługa Boży...................... 153
Yeuster de Damian, bł............................... 92
Spis treści
Prezentacja................................................... 5
Przedmowa................................................... 9
Słowo od autora........................................ 15
Święci
Męczennicy................................................ 23
Św. Ireneusz (Renę) Goupil...................... 25
Św. Izaak Jogues....................................... 27
Św. Jan de Lalande.................................... 30
Św. Filipina Róża Duchesne...................... 32
Św. Elżbieta Seton.................................... 38
Św. Teodora Guerin................................... 44
Św. Jan Nepomucen Neumann................. 49
Św. Franciszka Ksawera Cabrini............... 54
Św. Katarzyna Drexel............................... 60
Błogosławieni
Bł. Katarzyna (Kateri) Tekakwitha............ 71
Bł. Junipero Serra...................................... 74
Bł. Franciszek Ksawery Seelos.................. 82
Bł. Marianna Cope..................................... 86
Bł. ojciec Damian de Yeuster.................... 92
Kandydaci na ołtarze
Sługa Boży ojciec Euzebiusz
Franciszek Kino....................................... 107
Sługa Boży ks. Dymitr Augustyn
Gallitzin.................................................... 114
Sługa Boży bp Ireneusz Fryderyk
Baraga...................................................... 121
Służebnica Boża Magdalena
Bentivoglio............................................... 126
Sługa Boży ks. Nelson H. Baker.............. 131
Sługa Boży ks. Michał McGivney........... 138
Służebnica Boża Teresa (Józefa)
Dudzik...................................................... 144
Sługa Boży Piotr Toussaint...................... 153
Służebnica Boża Brygida Angelina-
-Teresa McCrory...................................... 162
Służebnica Boża Dorota Day................... 166
Sługa Boży kleryk Franciszek
Parater...................................................... 171
Sługa Boży ojciec Walter
(Władysław) Ciszek SI............................. 173
Sługa Boży ks. Patryk Peyton.................. 182
Sługa Boży ks. Emil Józef Kapaun.......... 187
Sługa Boży kard. Terence Cook............... 191
Sługa Boży ks. Wincenty
Capodanno............................................... 194
Indeks osób .. ..199
Świadkowie Ewangelii. Święci, błogosławieni, kandydaci na ołtarze Kościoła Stanów Zjednoczonych, O. Stefan Filipowicz SJ
Redaktor serii: ks. Ireneusz Skubiś Redaktor tomu: Karolina Jadczyk Redakcja techniczna: Monika Balwierz, Konrad Woszczyk Projekt okładki i opracowanie graficzne:
Włodzimierz Karankiewicz
Imprimatur:
Bp Jan Wątroba, wikariusz generalny Kuria Metropolitalna w Częstochowie 8 lutego 2008 r., nr 77/2008
Biblioteka „Niedzieli" tom 202 ISBN 978-83-60134-37-5
© Copyright by
Kuria Metropolitalna w Częstochowie
Tygodnik Katolicki „Niedziela"
ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa
tel. (0-34) 369-43-00
fax (0-34) 365-11-18, 366-48-93
http://ksiegarnia.niedziela.pl
e-mail: redakcja@niedziela.pl
Częstochowa 2008, Wydanie l
Druk i oprawa:
DRUKARNIA Częstochowskie Zakłady Graficzne SA
Al. Najświętszej Maryi Panny 52
42-200 Częstochowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz